Co najmniej 31 maoistowskich rebeliantów i dwóch indyjskich komandosów zginęło w strzelaninie w gęstych lasach centralnych Indii, podczas gdy siły bezpieczeństwa intensyfikują wysiłki, aby zdławić trwającą od lat rebelię.
Ponad 10 tysięcy osób zginęło w trwającej od dekad rebelii prowadzonej przez maoistów, którzy twierdzą, że walczą o prawa marginalizowanych rdzennych społeczności.
,,31 rebeliantów i dwóch funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa zginęło, a dwóch innych zostało rannych," powiedział w niedzielę starszy oficer policji Sundarraj P. agencji AFP.
Oficjalne źródła sugerują, że liczba ofiar może być jeszcze wyższa, ponieważ policja kontynuuje przeszukiwanie terenu.
,,Dodatkowe siły zostały wysłane na miejsce zdarzenia," dodał.
Według oświadczenia policji - policja znalazła na miejscu broń automatyczną i granatniki.
Strzelanina miała miejsce w zalesionych rejonach dystryktu Bijapur w stanie Chhattisgarh, który jest uważany za centrum rebelii.
Według oficjalnych danych, w ciągu ostatniego roku siły bezpieczeństwa zabiły około 287 rebeliantów, z czego zdecydowana większość w Chhattisgarh.
Udało im się dotrzeć do wielu odległych społeczności na wschodzie i południu Indii, a ruch nabrał siły i liczebności do początku lat 2000.
Nowe Delhi wysłało wtedy dziesiątki tysięcy żołnierzy na obszar znany jako "Czerwony Korytarz".
Konflikt ten przyniósł również wiele śmiertelnych ataków na siły rządowe. W zeszłym miesiącu bomba przydrożna zabiła co najmniej dziewięciu indyjskich żołnierzy.
Kaszmir
Zabójstwo dwóch cywilów wywołało oburzenie w Kaszmirze, w regionie administrowanym przez Indie. Pojawiły się wezwania do przeprowadzenia śledztwa.
Kierowca ciężarówki, Waseem Ahmad Mir, 32-letni mieszkaniec miasta Sopore w dystrykcie Baramulla, został zastrzelony w czwartek przez indyjską armię.
Drugi incydent wskazuje, na to, że cywil był rzekomo torturowany w areszcie policyjnym, a następnie znaleziony martwy w czwartek w dystrykcie Kathua w regionie Dżammu.
Makhan Din, 25-letni mężczyzna, został zatrzymany przez policję pod zarzutem powiązań z bojownikami, co sam zaprzeczał.
Szef rządu Omar Abdullah powiedział, że zlecił dochodzenie i poruszył tę sprawę z rządem premiera Indii Narendry Modi.
Wcześniej Mirwaiz Umar określił masowe ,,arbitralne aresztowania" w całym Kaszmirze jako ,,bezprecedensowe".