Decyzja administracji Donalda Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zainspirowała wiele osób do działania i mobilizacji funduszy, aby uchronić globalną organizację przed finansowym kryzysem.
Zainicjowana przez pracownika WHO, największej agencji ONZ zajmującej się zdrowiem i bezpieczeństwem na świecie, kampania „1 Dollar, 1 World” zachęca ludzi na całym świecie do przekazania co najmniej 1 dolara, aby pomóc organizacji kontynuować swoją działalność w obliczu „niepewności i zmniejszonego finansowania”.
Od szczepienia 94 procent dzieci w Gazie przeciwko polio podczas 471-dniowej wojny Izraela z Gazą, po walkę z wirusem Ebola w strefach wojennych, WHO przez dekady reagowała na kryzysy zdrowotne na całym świecie.
Jednocześnie organizacja była krytykowana za bycie rozbudowaną biurokratyczną instytucją, która pozwala technokratom ONZ żyć wygodnie w Szwajcarii na nieopodatkowanych pensjach. WHO spotkała się także z ostrą krytyką za niewłaściwe zarządzanie kryzysami zdrowotnymi, w tym za brak kwestionowania oficjalnych raportów i słabą koordynację działań.
Dla prezydenta Donalda Trumpa decyzja o wycofaniu się z WHO była uzasadniona „niesprawiedliwie wysokimi płatnościami”, jakie USA co roku przekazują tej organizacji.
Wiodący lekarze szybko poparli kampanię, której celem jest zebranie 1 miliarda dolarów – kwoty zbliżonej do tej, jaką USA, największy darczyńca WHO, przekazują tej agencji ONZ w ramach dwuletniego budżetu.
„Postrzegam tę kampanię bardziej jako symboliczny gest, akt solidarności, sposób na powiedzenie: 'Zależy mi na WHO i nawet jeśli to tylko 1 dolar, chcę okazać swoje wsparcie'” – mówi Madhukar Pai, światowy autorytet w dziedzinie gruźlicy, który kieruje Katedrą Globalnego Zdrowia Publicznego na Uniwersytecie McGill w Kanadzie.
Pai dodaje, że - WHO jest niesłusznie atakowana przez obecny rząd USA, co uważa za całkowicie nieuzasadnione. Zachęca ludzi do wsparcia funduszu, podkreślając, że jest to jedyna organizacja z mandatem ONZ współpracująca ze wszystkimi państwami członkowskimi w walce z globalnymi zagrożeniami, takimi jak pandemie czy kryzys klimatyczny.
„Nie ma innej instytucji, która mogłaby to wszystko robić. Dlatego tak ważne jest, aby zapewnić WHO odpowiednie zasoby do wykonywania ich podstawowej pracy, czyli ochrony naszego bezpieczeństwa” – mówi Pai, który od dwóch dekad uczestniczy w komitetach doradczych WHO, panelach ekspertów i grupach opracowujących wytyczne, nie pobierając za to wynagrodzenia.
Kto finansuje WHO?
WHO otrzymuje finansowanie z dwóch głównych źródeł. Wszystkie państwa członkowskie – łącznie 194, jeśli uwzględnić USA – wpłacają swoje „składki członkowskie”, których wysokość zależy od wielkości ich gospodarki. Po drugie, kraje, a także partnerzy filantropijni i indywidualni, dokonują „dobrowolnych wpłat” na rzecz WHO.
Składki członkowskie pokrywają mniej niż 20 procent całkowitego budżetu WHO. Reszta finansowania pochodzi z dobrowolnych wpłat.
USA były największym darczyńcą, przekazując prawie 1,3 miliarda dolarów w ostatnim dwuletnim okresie budżetowym (2022–2023). Ponad 1 miliard z tej kwoty pochodził z dobrowolnych wpłat.
W ujęciu procentowym udział USA w całkowitym finansowaniu WHO wynosi około 15 procent.
Drugim i trzecim największym darczyńcą WHO są Niemcy (856 milionów dolarów) oraz Fundacja Billa i Melindy Gatesów (830 milionów dolarów).
Według dr Joanne Liu, byłej przewodniczącej międzynarodowej organizacji Lekarze bez Granic, WHO powinna zwiększyć udział składek członkowskich w swoim całkowitym finansowaniu, aby uczynić się bardziej stabilną finansowo w przyszłości.
Jednak nawet jeśli zarząd WHO przekona państwa członkowskie do zwiększenia składek na swoim następnym spotkaniu zaplanowanym na 3–11 lutego, pokryje to jedynie lukę finansową spowodowaną wycofaniem się USA – mówi Liu w rozmowie z TRT World.
„(Kampania) może złagodzić część strat… ale jeśli nie będzie odnawiana i powtarzana w czasie, nie przyniesie długotrwałego efektu.”
Kampania „1 Dollar, 1 World” zebrała prawie 65 000 dolarów od czasu jej uruchomienia w zeszłym tygodniu.
Utrata komunikacji
Oprócz utraty finansowania w wyniku wycofania się USA, Liu zauważa, że równie niepokojąca jest utrata komunikacji między WHO a wieloma amerykańskimi agencjami i instytucjami zdrowia publicznego.
„Oznacza to, że nie będziemy już mieli płynnej wymiany informacji na temat H5N1, co jest obecnie realnym problemem w USA” – mówi, odnosząc się do śmiertelnego wirusa, który może przenosić się z bydła na ludzi.
„Jeśli USA nie będą transparentne w kwestii sytuacji związanej z H5N1 w kraju, wszyscy będziemy w ciemności. Znowu zostaniemy zaskoczeni czymś większym, niż możemy sobie wyobrazić” – dodaje.
USA są światowym liderem w monitorowaniu patogenów, a ich wyjście z WHO będzie „tak samo szkodliwe, jak wycofanie finansowania” – podkreśla.
Ponadto prawicowy zwrot w amerykańskiej polityce wydaje się wpływać na jej sojuszników w niektórych częściach świata. Wraz z rosnącą tendencją uzyskiwania większości elektoratu przez partie konserwatywne w kolejnych krajach, eksperci wskazują, że nie można wykluczyć zmniejszenia dobrowolnych wpłat na rzecz WHO ze strony innych rozwiniętych państw.
„Tak, to ogromny powód do niepokoju… świat coraz bardziej przesuwa się na skrajną prawicę, a inherentna filozofia skrajnej prawicy zakłada, że wszyscy inni są źli” – mówi Pai.
Chwaląc USA za „dużą rolę” w eliminacji polio w większej części świata, Pai zauważa, że Waszyngton był także głównym darczyńcą programów szczepień dzieci przeciwko gruźlicy, programów które są w obszarze specializacji USA.
To konserwatywny rząd prezydenta George’a W. Busha odegrał „ogromną rolę” w zwiększeniu dostępu do leków na HIV, ratując do 25 milionów żyć na całym świecie.
„Wszystko to zostało zrobione przez poprzednie rządy USA, w tym prezydenta Busha. Rozumieli oni, że USA jako jedno z najbogatszych państw ma moralny obowiązek wobec świata” – mówi.
W ramach szerszego zamrożenia pomocy zagranicznej administracja Trumpa poinformowała organizacje w krajach zagranicznych 27 stycznia, aby zaprzestały dystrybucji leków na HIV zakupionych z funduszy USA.
Pai wyraża nadzieję, że inne kraje odegrają większą rolę w pomocy WHO w zrekompensowaniu utraty wkładu USA. „Chciałbym również zobaczyć, aby na przykład kraje afrykańskie były bardziej samowystarczalne. Powinny mieć własne programy leczenia HIV, aby nie były zależne od rządu USA” – dodaje.
Chociaż kampania została zainicjowana przez pracownika WHO, dyrektor ds. kampanii i zaangażowania darczyńców Sandra Sorial podkreśla, że WHO nie ma z nią nic wspólnego.
„Ważne jest, aby zaznaczyć, że jest to inicjatywa pracownicza, a nie kampania korporacyjna” – mówi Sorial w rozmowie z TRT World.